• » RiderBlog
  • » murka-
  • » W poszukiwaniu żubra - szalone samotne 1150 km, cz. II.
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

23.10.2011 02:12

W poszukiwaniu żubra - szalone samotne 1150 km, cz. II.

Wszystkich żądnych wrażeń muszę rozczarować. Tym razem obyło się bez gleb, błądzenia i urwanych części. Nie znaczy to jednak, że było nudno. Kolejne dwa dni obfitowały bowiem zarówno w niezwykle pozytywne wydarzenia, jak i dziwaczne, a czasem i zabawne sytuacje, które wiele mnie nauczyły :)

Ponieważ nie wszyscy przepadają za wynurzeniami początkujących i fabułą, która ciągnie się jak mleko wylewane z kartonika po dwóch miesiącach bytowania za firmową mikrofalówką, postanowiłam ograniczyć swoje wspominki do zdjęć i opisania zdarzeń, które szczególnie utkwiły mi w pamięci.

Dla ciekawych: MAPA WYPRAWY :)

----

"Dobry" początek

... Tak więc o 4:30 upragniony budzik w końcu zadzwonił. Po szybkiej toalecie i zarzuceniu na siebie mokrych ciuchów (brrr), mknęłam na spotkanie z Kamilem, moim nowym przewodnikiem po białowieskich kniejach.

Z pewnością na długo zapamiętam nasze pierwsze wspólnie przelatane kilometry.

A było to tak...

Z racji tego, że ja jestem świeżakiem na 650 a Kamil wygą na litrze, postanowiliśmy narzucić sobie tempo spacerowe oscylujące między 90-110 km/h. Zadowoleni - ruszyliśmy. 

Od początku coś mi się nie zgadzało, ale nieco zestresowana nowymi okolicznościami i zahiptyzowana walącym po oczach światłem stopu Zuzanny, skupiłam się na utrzymywaniu stałej odległości między nami.

Skupiam się i skupiam, ale mimo dynamicznie otwieranej przepustnicy Zuzia coraz bardziej mi się oddalała. - Dziwne - myślę. - Widocznie kolega chce mi pokazać, że z LYTREM nie ma żartów. No tak - facet... Typowe! Nieco poirytowana spoglądam na licznik: 90, 100, 110, 120, 130, 140, 150... Co jest?! Przy 160 zaczynam się wkurzać. - To ma być ta rekreacyjna jazda!? No pięknie! Chyba śni! Po kilku kilometrach zwalniam do ustalonych 100 km/h, postanawiając dać nowemu koledze do zrozumienia, że ja tak się nie bawię i popisywać to może się przed innymi.

W tym samym czasie zwalnia jednak i Kamil... Aha - już wiem, co mi się nie zgadzało! Czy jego moto przyspieszało, czy zwalniało - światło stopu wciąż tak samo intensywnie się paliło. Zjeżdżamy na stację.

- Khm... Ja cię bardzo przepraszam, ale muszę coś przestawić - zaczyna mój przewodnik zanim zdążę nabrać wystarczająco dużo powietrza potrzebnego do wypowiedzenia dłuuugiej litanii. - Zaniepokoiłem się, że tak sobie nie dajesz rady i mi zostajesz w tyle (PHI! - M.). Popatrzyłem na licznik, a tam 100, tak jak ustaliliśmy, więc sobie jadę. Ale po jakimś czasie spojrzałem jeszcze raz i widzę że licznik pokazuje prędkość w... MILACH! 

- Aha - odpowiedziałam druzgocącą puentą, zaczynając się śmiać :) 

Okazało się też, że coś tam się zacięło i rzeczywiście światło stopu cały czas się świeciło. Szczęśliwie po kilku wdechach i usunięciu usterek - lecieliśmy bezproblemowo już do samej Hajnówki nie przekraczając 150 KILOMETRÓW/h ;)

W puszczy. Żubr, żubronie i inne chłopaki

Jeśli ktoś nie był jeszcze w Puszczy Białowieskiej - polecam! Sama droga do niej bardzo mi się podobała. Cerkwie o śnieżnobiałych ścianach i intensywnie niebieskich dachach, drewniane zabytki i puste drogi (fakt - nieco dziurawe, ale nie bardziej niż w grodzie Kraka) zrobiły na mnie duże wrażenie. A potem już tylko las, las, las i świeże wilgotne powietrze. Jesteśmy na miejscu!

Pojechaliśmy do białowieskiego zoo zobaczyć w końcu żubry z bliska :D Cieszyłam się jak dziecko. Czekały na mnie nie tylko żubry, ale też żubronie (skrzyżowanie żubra-byka z samicą bydła domowego), wilki, łosie, łanie, koniki polskie, sarny... i prześmieszne dziki! Ludzie dziwnie się na nas patrzyli, kiedy w upale, w skórach i motocyklowych butach, śmialiśmy się od ucha do ucha, robiąc zdjęcia wszystkiemu, co się rusza :P

żubrżubrypyskżubrońłaniadzikidziki1

Potem zwiedzaliśmy Muzeum Przyrodniczo-Leśne (wirtualne zwiedzanie). Ciekawa wystawa z efektami dźwiękowymi i świetlnymi, niezłym przewodnikiem i w klimatyzowanych salach (uff) podobała się nie tylko licznie przybyłym dzieciom :) Z lenistwa na wieżę widokową pojechaliśmy już windą.

muzeumja na wieży (mogłam się
chociaż wyprostować :P)

Następnie pojechaliśmy do pobliskiego Skansenu w Białowieży, upolować wiatrak XD. Uwielbiam ludzi z dziwnymi pasjami. Jednym z hobby mojego przewodnika są właśnie wiatraki. Wiele z nich znajduje się w jego albumach zdjęciowych, także sesja na tle tego białowiejskiego była obowiązkowa.

ja w skanseniewiatrak:)Kamil

W powrotnej trasie Kamil zabrał mnie do serca prawosławia w Polsce - na Świętą Górę Grabarkę. Powiem Wam, że mimo iż nie jestem religijna, wyczuwałam specyficzną atmosferę panującą w tym miejscu. Te wszystkie krzyże wotywne (ok. 10 tysięcy!) kolorowe i ponure, małe i olbrzymie, stare i nowe, a do tego mała cerkiew pachnąca specyficznymi kadzidłami, których woń zawsze będzie mi się kojarzyć z ceremoniałem pogrzebowym (trzy razy w życiu była w cerkwii, w tym dwa razy właśnie na pogrzebie)... - nieee, trudno to opisać, to po prostu trzeba poczuć :) Jeśli będziecie w pobliżu - zajrzyjcie w to miejsce koniecznie.

cerkiewkrzyżeja na Grabarce

Po drodze niespodzianka - kolejny wiatrak :)

wiatrak2

Tak więc wycieczka niezwykle udana! Zapokoiła głód przygód, nowych doświadczeń i miłych chwil w doborowym towarzystwie.

Na zakończenie kilka punktów, o których będę pamiętać:

1. Nie warto mówić rodzicom, że jest się na drugim końcu Polski i to motocyklem

W dobrej wierze wysłałam mamuśce SMS-a ze zdjęciem żubronia. BŁĄD :P Mamuśka kolejno: doznała szoku, zaniemówiła, wściekła się, zadzwoniła do mnie, histeryzowała, prawie się rozpłakała, uspokoiła się, żeby w końcu ucieszyć się, że wyprawa jest udana... Baby... ;) Tatuś dodał, że dziecko ma nie pokolei w głowie, idiotyczne pomysły... i że "to jego krew" :D

2. Świetni ludzie są wśród nas :)

Nie spodziewałam się tak wielkiej życzliwości i gościnności ze strony Kamila i całej jego rodziny! Byłam niemiłosiernie rozpieszczana!!! SVałek też :) Otrzymał serwis (smarowanie łańcucha, olej itd.), swoje miejsce w garażu, a ja... też miałam wszystko, czego chciałam: od własnego ręcznika, przez świeżo zerwane maliny, aż po najsmaczniejszy na świecie TORT! Naprawdę byłam/jestem pod wielkim wrażeniem i mam nadzieję, że jeszcze nie raz uda nam się spotkać mimo tylu dzielących nas kilometrów!

3. Burze i deszcze są BE

W czasie mojego samotnego powrotu (3 dzień) dowiedziałam się czym charakteryzuje się cisza przed burzą, a potem jej nagłe uderzenie. Nawet nie było gdzie się schować. Deszcz przyszedł nagle, poprzedzony niesamowicie silnym wiatrem, który mimo przeciwskrętów i innych wygibasów po prostu wyrzucał moto na drugi pas! Niezły widok musiał mieć pan jadący za mną, bo dosłownie tańczyłam SVałkiem po całej szerokości mojej ścieżki. W ścianie deszczu, na szybkim nieosłoniętym odcinku jezdni, wprawdzie wszyscy jechaliśmy 30 km/h, z tym że tylko ja miałam pełne buty wody...

Możecie wierzyć lub nie, ale jednym z najmniej przyjemnych odczuć jest to, kiedy kończy się burza, przemoknięta skóra sprawia, że jest Ci zimno, szybkę co chwilę zasyfia kapuśniak wydobywający się spod kół aut sunących przed Tobą, a dodatkowo czujesz, jak zimna stróżka wody spływa po dekolcie i biuście, a druga po plecach - brrrr, okropieństwo.

4. Zdanie "Nie będę odkręcać przez pierwszy sezon" to mit

Obwodnica Kielc - fajna trasa :) Jadę sobie spokojnie 160 km/h, kiedy na lewym pasie zrównuje się ze mną dwóch motocyklistów. Macham im i nie ruszam się ze swojej wygodnej pozycji. Nie czuję presji dołączenia do grupy. Chwilę czekają i odpuszczają. Po jakimś czasie widzę, że jeden z motocyklistów znowu się ze mną zrównuje - drugi musiał już gdzieś zjechać. Zważywszy na piękną pogodę i ładną nawierzchnię - daję się podpuścić i obejmuję prowadzenie. Nie będę ściemniać - faajnie mi się jechało, więc i jakoś tak manetka fajnie się odkręcała. I jak się odkręciła, to tak już w sumie została... Po kilkunastu kilometrach pożegnałam mojego towarzysza, wróciłam na prawy pas, zwolniłam i pomknęłam dalej. Czy to było głupie? Nie wiem - pewnie tak, ale nie żałuję :) Przyznaję jednak, że pałowałam, bo nie jechałam sama. Rzadko chce mi się zapieprzać w samotności - no chyba, że dwa puste pasy wołają głośno "dawaj, dawaj" ;)

5. Nie lubię buraków na motocyklach

Gdzieś tam na trasie, gdy burza zmusila mnie do zjazdu do najbliższej stacji, spotkałam motocyklistę :) Na początku ucieszyłam się, że z kimś pogadam czekając na słońce. Jednak kilka minut później żałowałam, że nie byłam skazana na samotność. Okazało się bowiem, że trafiłam na starszego pana-mistrza kierownicy. Od stóp do głów pan był ubrany w same markowe ciuchy, a pod daszkiem chował najmodniejsze w tym sezonie biało-czarne rasowe BMW.

Lubię słuchać rad bardziej doświadczonych. Wiem, że nic jeszcze nie umiem, więc staram się jak najwięcej dowiedzieć, podsłuchać, a potem wcielać teorię w życie. Niestety burak cukrowy w białym wdzianku traktował mnie jak kompletną idiotkę. Rozprawiał tylko o tym, jaki to z niego wybitny motocyklista, a ze mnie beztalencie (bo nie ukończyłam przynajmniej 10 kursów, mam słaby sprzęt, kiepski kombinezon itd.). Przekonywał, że trasę Warszawa-Kraków przejeżdża ze średnią prędkością 180 km/h, że jak jedzie 160 km/h to jego dziewczyna stuka go w plecy i krzyczy, że "co tak wolno?!".

Rozwalił mnie jednak koniec naszej "rozmowy". Miałam buraka już naprawdę serdecznie dość, więc przerywając boski monolog, rzuciłam - Wybacz, muszę jechać. Wtedy to oczy pana się zrobiły duże jak talerze... Krzyknął - Teraz? przecież pada! - Yyy - zatkało mnie. - A co, w deszczu nie jeździsz? - odparłam z nieskrywaną złośliwością - Khm - rzucił pod nosem - W sumie mam w kuferku firmy ble ble (niestety nie pamiętam jakiej :P - M.) przeciwdeszczowy strój. Mogę spróbować - starał się trzymać fason. - Nie martw się - pastwiłam się nad ofiarą - Z pewnością dasz radę. Przecież NAWET ja w deszczu jakoś się przemieszczam...

Z politowaniem patrzyłam na biedaka, jak z gracją Pudziana próbuje włożyć na siebie nowiuśki przeciwdeszczowy kondomik. W końcu się udało. Dając mi na pożegnanie kolejne boskie rady, burak dosiadł swojej maszyny. Obserwowałam go kątem oka, wkładając na siebie za dużą i wyblakłą kurtkę mojego brata (lekcja na przyszłość: za duża kurtka z kapturem jest idiotycznym rozwiązaniem. Idealnie sprawdza się jako łopoczący na wietrze spadochron, a nie - ochrona przed deszczem...). Pan, rozgrzawszy swój sprzęt i niepewnie zerkając w niebo, odkręcił w końcu manetkę. DUP. CISZA. No proszę, nawet takie wypasione BMW gaśnie, kiedy wrzuca się jedynkę przy rozstawionej stopce :P

Szczęśliwie w końcu powoli wytoczył się ze stacji...

Chwilę później i ja rzuciłam się w ramiona nieprzychylnej aury. Wprawdzie wyglądając jak siedem nieszczęść i dosiadając "motocykla przy którym na światłach trzeba się nogami odpychać, bo nie jedzie", ale przynajmniej z poczuciem, że do szczęścia tylko tyle mi potrzeba :D

Murka


Wszystkie fotografie są autorstwa Kamila :)

PS Przepraszam - znowu wyszło długo.


Komentarze : 16
2011-10-26 12:25:12 morham

@beebas - wiem, aż za dobrze o czym mówisz. Od supergrega dzielni mnie może 1 (słownie: jeden) km a w sezonie spotkaliśmy się raz... potem było dużo gadania i na tym się skończyło...

2011-10-26 10:48:00 beebas

Wiesz @morham, z tymi co ich "ciągnie droga" (moto-droga ;-) ) to trochę jest tak, że 1000 km do kumpla/kumpeli to i owszem - chętnie, ale za róg/za winkiel/niedaleko od komina to już za blisko i włącza się tryb "niechcemisię" :lol:

Trza będzie @murkę (i Ciebie) zaktywizować nieco i "podkręcić" w przyszłym sezonie bo jak pewnie wiesz plany są ogromne i będzie sporo okazji do spotkań i wspólnego biesiadowania/latania ;-)

No to kiedy ta wiosna? :lol:

Pozdro

2011-10-26 07:44:04 morham

A może wpadniesz do BB i na żywo pochwalisz się SVkiem ? :D Daleko bardzo nie masz a i db kawa się znajdzie...

2011-10-26 07:42:42 morham

Ja mam nadzieję, że myślenie odłożysz nieco na bok i po prostu coś napiszesz :) Dla tych którzy mniej lub bardziej od dłuższego czasu śledzą Twoje przygody na RB. Więc Murka - dawaj, dawaj... Ja bardzo chętnie przeczytam Twój wpis na temat zapoznania się z SV jakby w Twoim mniemaniu nudny nie był :)

PzDr.

2011-10-25 15:05:31 Murka_

Jak zwykle dziękuję za lekturę, cierpliwość i miłe słowa :) @beebas - jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, to na pewno przyszły sezon będzie jeszcze bardziej intensywny. Z resztą - ten się jeszcze nie skończył!!! Trochę w tyłek zimno rano, ale wciąż jeżdżę :) @mw - a co za wioska? Szkoda, że nie machałeś, bo na pewno bym Ci odmachała :D @morham - pomyślę. Wbrew pozorom jest o czym pisać - zwłaszcza w kontekście świeżaka-baby-Murki za kierownicą :) @Kamil - ale z Ciebie papla :P Słowo "stary" miałam już na opuszkach palców, ale się powstrzymałam, bo przecież stary nie jesteś nic a nic ;) Ja proponuję rundkę od Wilna po Lwów, a potem Bieszczady no i w końcu Tatry :D @Piotrek - ta - "boska" fryzura po kilku godzinach jazdy w kasku itd... Dawno już mam inną, normalną ;) Ha - po pierwszym złamaniu dźwigni wymieniłam ją na piękną, czarną, składają (z Hayki)... Nie przeżyła szlifu, który miałam kilka dni później :D Poszłam więc do garażu, reanimowałam starą dźwignię i z taką jeżdżę do dzisiaj. Oj - na obstawie nie byłam, bo nie wiedziałam, że B. zdecydował się na ten zatrważający krok...

M.

2011-10-25 12:38:22 ~Piotrek

W końcu!!! Ile można było czekać na wpisy :D

Hey!!

Świetne, wciągające, inteligentne i zabawne - tak w skrócie :) :) :)
widzę, że fryzura zmieniona :D na zlocie bym nie poznał ;)
Świetna przygoda z tą dźwignią biegów :P ja swoją wymieniłem na składaną po pierwszych próbach jazdy po gradzie :P
Byłaś może na obstawie ślubu pana B. vel "nie rób Flinstona"???

Pozdrawiam i szerokości! :)

2011-10-25 11:42:16 WODZU (Kamil)

aaa i bym zapomniał - Twoje szczęście, że napisałaś, że jestem "wyglą" a nie STARYM wygą :)

2011-10-25 11:08:51 WODZU (Kamil)

Zapomniałas napisac o alkoholu do tego tortu i grila :D
A drogę znasz więc zaaaaprszam - w przyszłym sezonie tak jak wspominałem proponuję kierunek Wilno :)

2011-10-25 09:49:38 morham

Chętnie bym zobaczył jakiś wpis na taki nudny jakże temat jak Ci się żyje z SV'ką. Wrażenia z zapoznania, opanowania i itp.

2011-10-24 23:13:37 Drewniacki

I like!

2011-10-24 16:46:21 Stani0L

No to się popisał buraczek jeden. Niezłą musiałaś mieć z niego polewkę. Gratuluję fajnej wyprawy i jeszcze lepszych wspomnień do kolekcji.

2011-10-24 10:35:49 mw

I nawet przez moją wioskę przejeżdżałaś :))
Jak bym wiedział to bym pomachał :)
Szerokości!
LWG!

2011-10-23 22:58:15 morham

Aż chce się jechać. Gdziekolwiek... :)

2011-10-23 21:02:19 beebas

Nie no, Murka, prawdziwa motocyklistka z Ciebie :-)
I co z tego, że na razie na początku drogi?
Jeszcze nakręcisz tych kilometrów przez kolejne sezony - spoko :-)
Z tym "nie odkręcaniem" to szczera prawda - nawet ja, najnudniejszy i najspokojniejszy motocyklista na Polskiej ziemi się o tym przekonałem ;-)
A "buraki" trafiają się wszędzie - czasem się ma po prostu pecha albo szczęście bo przy nich od razu nam rośnie poczucie własnej wartości :lol:
Ech... sezon... piękny był, prawda?

Pozdro

2011-10-23 20:00:13 Martix35

Jak wszystkie będą tak interesująco napisane to mogą być jeszcze dłuższe :) Super.

2011-10-23 19:49:54 darek89h

Witam. Bardzo ciekawe dwie części :) długie ale przeczytalem :) podziwiam :) i pozdrawiam !:)

  • Dodaj komentarz